Maska w końcu doczekała się recenzji. Wypróbowałam ją na różne sposoby więc recenzja nie będzie bezpodstawna.
Strona techniczna:
Maska znajduje się w dużym, plastikowym słoju. Bardzo wygodne opakowanie. Kosmetyk wydobywamy paluchami:] Mieści 500ml. Maska ma kolor i konsystencję budyniu, nie przelewa się przez palce.
Po dłużej przerwie w używaniu powstaje taki ciemniejszy kożuch (co widać na palcach) na wierzchu.
W teorii:
W praktyce:
Stosowałam w różny sposób. Jako maska nakładana pod czepek/worek foliowy na min.30 min. sprawowała się średnio. Nie widziałam efektu wow. Dodatkowo wzmagało swędzenie skóry po spłukaniu i wysuszeniu włosów. Po dodaniu olejków (łopianowy, oliwki babydream) efekt był ten sam. Wprawdzie włosy były bardziej sprężyste i lśniące ale oczekiwałam czegoś bardziej spektakularnego.
O dziwo, przy końcu maski stwierdziłam, że może czas jej użyć tak jak zaleca producent, czyli jakby nie patrząc jako odżywki. Maska nakładana po każdym myciu na 5 minut okazała się najlepszym rozwiązaniem dla włosów. Czupryna nie była tak obciążona jak w przypadku pierwszym (pod czepek na 30 minut). Mało tego, włosy były świeższe nawet o 1 dzień dłużej (mogłam myć włosy na 3 dzień po umyciu). Plusem jest to, że maskę można wcierać w skórę głowy. Genialne, nie umiem stosować odżywek od połowy włosów, dla mnie jest to jakieś bezcelowe... Tutaj ze skalpem nic się nie dzieje. Włosy są takie jak pisze producent: elastyczne, sprężyste i nawilżone! Niestety po zmianie szamponu doczekałam się łupieżu...Tutaj maska nie pomaga (ale też nie ma takiego przeznaczenia), łupież powoduje u mnie swędzenie, maska go nie łagodzi...Nawet nasila :/ Wrócę do niej gdy skóra dojdzie do siebie bo na prawdę warto!
Zapach... waniliowo- budyniowo- słodko-słodki:] Miły. Coś jak odżywki miodowo mleczne.Utrzymuję się jakieś 2 godziny po umyciu.
Maska dobrze się spłukuje, tylko uważajcie! Jeśli nie chcecie kluchów to na prawdę dobrze ją trzeba spłukać. Jedyna wada to taka, że nie lubię siedzieć z mokrym łbem nad wanną czekając te 5 minut z maską... Niby mogłabym wlosy osuszyć i dopiero nałożyć produkt ale dla mnie to już za dużo roboty:] Więc wiszę nad wanną/ umywalką, a co!
Może jeszcze zaznaczę, że wraz z maską używałam szamponu ziołowa Barwa Czarna rzepa.
Pod mikroskopem:
Cena: 8-13zł/ 500ml.
Dostępne w Auchan, Tesco, internet
Chętnie wypróbuję inne maski BingoSpa. Teraz w ruch poszedł ich szampon borowinowy i jak na razie plusy, plusy.
Jestem ciekawa Waszych opinii o produktach BingoSpa. Jest coś co warto kupić?!
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą włosy. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą włosy. Pokaż wszystkie posty
środa, 14 maja 2014
wtorek, 3 września 2013
Maska do włosów Joanna Naturia
Troszkę ostatnio było o pazurkach więc nadrabiam recenzję bo muszę się pozbywać tych pustych opakowań:] Pomyślę chyba nad projektem denko od następnego miesiąca, najwyżej będę je robić co 2,3 miesiące. Ale wracając do konkretów dziś co nieco o masce nawilżającej Joanna Naturia do włosów suchych i zniszczonych z miodem i cytryną.
Producent:
Maseczka nawilżająca została opracowana z myślą o skutecznej pielęgnacji włosów suchych i zniszczonych. Zawiera starannie dobrane składniki naturalne, które działają ożywczo i nawilżająco.
Miód- aktywne cząsteczki miodu wnikają we włosy, odżywiają i nawilżają ich włókna
Cytryna- zawiera cenne witaminy i kwasy owocowe, które działają wygładzająco na łuski włosów.
Wspaniałe rezultaty:
> zdrowy i piękny wygląd włosów
> włosy znacznie bardziej lśniące, miękkie i elastyczne
> łatwe do rozczesywania i układania
Sposób użycia:
niewielką ilość maseczki wmasować w umyte, lekko osuszone ręcznikiem włosy. Po chwili spłukać. W celu zintensyfikowania działania po nałożeniu maseczki można nakryć głowę ręcznikiem lub czepkiem z folii i wydłużyć czas działania do 3-5 minut.
Co ja na to:
W pojemniku mamy 250g produktu, płacimy parę groszy (ok. 6-7zł) . Jeśli chodzi o dostępność to ja ją kupiłam w Tesco, w Auchanie też widziałam więc w tych dużych marketach powinna być.
Pojemniczek bardzo wygodny, okrągły, wszystko można z niego wydobyć bez strat. Do tego jest solidny, odkręcany.
Zapach, miodowo- mleczny, cytrynki nie czuję. Cenię go za to, że nie jest mdły a nawet, wąchając zawartość ma się poczucie bezpieczeństwa:] Taki milusi zapaszek. Po zastosowaniu utrzymuje się na włosach przez jakiś czas przez co mają taki mleczno- słodki zapach. Nie przepadam za takimi woniami ale tutaj mi ona odpowiada.
Konsystencja maski jest budyniowa i w takim też kolorze (budyń waniliowy), nie spływa z włosów i dobrze się rozprowadza.
Przy wyborze maski miałam problem, którą wziąć wersję, bałam się że ta z cytryną może rozjaśnić moje ciemne włosy, jednak fakt, że jest dla suchych i zniszczonych włosów przeważył i wybrałam tę wersję. Kolor włosów się nie zmienił, nie mam żadnych jaśniejszych refleksów.
Stosowałam ją średnio raz na tydzień, lub dwa tygodnie, przed myciem na zwilżone włosy. Trzymałam na czuprynie ok. godzinki, nie tak jak poleca producent:] Później ją stuningowałam dodając oliwkę Rossmannowską bądź inne olejki. Po godzince spłukiwałam i myłam włosy zwykłym szamponem, bez dodawania odżywki bo wydawało mi się to już za ciężkie na moje cienkie włosiny.
Cały zabieg okazał się bardzo udany, maska faktycznie sprawia, że włosy wyglądają na zdrowe, dobrze się rozczesują, nawet jak nie użyłam po niej odżywki. Po wysuszeniu są miękkie i elastyczne, tak jak nam to obiecano.
Spłukuje się dobrze, nawet przy dużych ilościach jakie nakładałam, i nie zauważyłam wzmożonego przetłuszczania włosów.
Skład:
Polecam wypróbować, sama nie wiem czy do niej wrócę. Owszem, działanie dobre aczkolwiek nie powalające. W dodatku jest tyle masek, które na mnie czekają, że nie sposób się im oprzeć. Na pewno wypróbuję inne wersje tej maski. Z tą się przeproszę jeśli w okolicy nie będzie nic wartego uwagi a coś na skalp nałożyć będzie trzeba.
Dajcie znać czy ktoś używał tej maski i jak się sprawowała :]
Ps. Pochwalę się jeszcze, że dostałam telefon z wiadomością, że zdałam pierwszą specjalizację- jestem inseminatorem!!! Dla niewtajemniczonych- mogę sztucznie zapładniać zwierzęta:] Ot, taka ciekawostka.
Producent:
Maseczka nawilżająca została opracowana z myślą o skutecznej pielęgnacji włosów suchych i zniszczonych. Zawiera starannie dobrane składniki naturalne, które działają ożywczo i nawilżająco.
Miód- aktywne cząsteczki miodu wnikają we włosy, odżywiają i nawilżają ich włókna
Cytryna- zawiera cenne witaminy i kwasy owocowe, które działają wygładzająco na łuski włosów.
Wspaniałe rezultaty:
> zdrowy i piękny wygląd włosów
> włosy znacznie bardziej lśniące, miękkie i elastyczne
> łatwe do rozczesywania i układania
Sposób użycia:
niewielką ilość maseczki wmasować w umyte, lekko osuszone ręcznikiem włosy. Po chwili spłukać. W celu zintensyfikowania działania po nałożeniu maseczki można nakryć głowę ręcznikiem lub czepkiem z folii i wydłużyć czas działania do 3-5 minut.
Co ja na to:
W pojemniku mamy 250g produktu, płacimy parę groszy (ok. 6-7zł) . Jeśli chodzi o dostępność to ja ją kupiłam w Tesco, w Auchanie też widziałam więc w tych dużych marketach powinna być.
Pojemniczek bardzo wygodny, okrągły, wszystko można z niego wydobyć bez strat. Do tego jest solidny, odkręcany.
Zapach, miodowo- mleczny, cytrynki nie czuję. Cenię go za to, że nie jest mdły a nawet, wąchając zawartość ma się poczucie bezpieczeństwa:] Taki milusi zapaszek. Po zastosowaniu utrzymuje się na włosach przez jakiś czas przez co mają taki mleczno- słodki zapach. Nie przepadam za takimi woniami ale tutaj mi ona odpowiada.
Konsystencja maski jest budyniowa i w takim też kolorze (budyń waniliowy), nie spływa z włosów i dobrze się rozprowadza.
Przy wyborze maski miałam problem, którą wziąć wersję, bałam się że ta z cytryną może rozjaśnić moje ciemne włosy, jednak fakt, że jest dla suchych i zniszczonych włosów przeważył i wybrałam tę wersję. Kolor włosów się nie zmienił, nie mam żadnych jaśniejszych refleksów.
Stosowałam ją średnio raz na tydzień, lub dwa tygodnie, przed myciem na zwilżone włosy. Trzymałam na czuprynie ok. godzinki, nie tak jak poleca producent:] Później ją stuningowałam dodając oliwkę Rossmannowską bądź inne olejki. Po godzince spłukiwałam i myłam włosy zwykłym szamponem, bez dodawania odżywki bo wydawało mi się to już za ciężkie na moje cienkie włosiny.
Cały zabieg okazał się bardzo udany, maska faktycznie sprawia, że włosy wyglądają na zdrowe, dobrze się rozczesują, nawet jak nie użyłam po niej odżywki. Po wysuszeniu są miękkie i elastyczne, tak jak nam to obiecano.
Spłukuje się dobrze, nawet przy dużych ilościach jakie nakładałam, i nie zauważyłam wzmożonego przetłuszczania włosów.
Skład:
Polecam wypróbować, sama nie wiem czy do niej wrócę. Owszem, działanie dobre aczkolwiek nie powalające. W dodatku jest tyle masek, które na mnie czekają, że nie sposób się im oprzeć. Na pewno wypróbuję inne wersje tej maski. Z tą się przeproszę jeśli w okolicy nie będzie nic wartego uwagi a coś na skalp nałożyć będzie trzeba.
Dajcie znać czy ktoś używał tej maski i jak się sprawowała :]
Ps. Pochwalę się jeszcze, że dostałam telefon z wiadomością, że zdałam pierwszą specjalizację- jestem inseminatorem!!! Dla niewtajemniczonych- mogę sztucznie zapładniać zwierzęta:] Ot, taka ciekawostka.
poniedziałek, 2 września 2013
Niktoś od Oriflame
W związku z tym, że kończę ten produkt uznałam, że mam podstawy aby go zrecenzować.
Mowa o odżywce do włosów farbowanych z borówką i słonecznikiem od Oriflame.
Seria Nature Secrets faktycznie jest sekretna, natura chowa się przed nami jak tylko może:]
Sama odżywka nie jest najgorsza jednak nie urzekła mnie na tyle abym miała do niej wracać.
Kupimy ją w promocji za ok. 8zł, standardowo 250ml. Po otwarciu ważna przez rok.
Po otwarciu lekko fioletowa breja, która o dziwo, nie zostaje na ściankach opakowania. Ładnie cała spływa w dół, co widać na zdjęciach, przez co nie tracimy produktu i nie musimy go rozcinać. Za to ogromny plus. Do tego opakowanie pozwala postawić się "na głowie".
Jak już jesteśmy przy opakowaniu...Tuba bardzo praktyczna, widzimy zużycie, otwór idealnie pozwala dozować tyle ile chcemy, nie wyciśniemy produktu więcej niż zamierzaliśmy. Otwarcie nie należy do najgorszych, uważam to opakowanie za jedno z wygodniejszych mimo, że nie wyglądało na takie w początkowej fazie.

Przejdźmy więc do samej odżywki.
Zapach, ładny aczkolwiek borówki czy słonecznika nie czuję, należy do tych chemiczno- owocowych przebierańców. Niestety nie utrzymuje się na włosach. W konsystencji nie jest gęsta, dobrze się rozprowadza na włosach.
Odżywka nie obciąża włosów, producent proponuje trzymać ją przez 3 minuty i spłukać, co też czyniłam. Problemu ze spłukaniem nie zauważyłam. Nie bardzo wiem jakie miała zadanie do spełnienia ta odżywka...ale ostatecznie radziła sobie z puszeniem, wygładzała włosy i ułatwiała ich rozczesanie po umyciu. Czyli pospoliciak, jak dla mnie niktoś właśnie. Szkody nie zrobiła, ot , po prostu taka żeby zużyć i zapomnieć. A zużywała się też dość szybko.
Skład:
Ps. dla zainteresowanych: postanowiłam, że stworzę osobną kartę, w której opiszę składniki używane w kosmetykach. Sama czasem szukałam informacji więc dlaczego by nie mieć tego pod ręką? Oczywiście, biblioteka takich składników będzie rosła w miarę jedzenia, więc troszkę to potrwa:] Ale obiecuję ją aktualizować w miarę szybko i często. Mam nadzieję, że pomysł się spodoba.
Pozdrawiam!
Mowa o odżywce do włosów farbowanych z borówką i słonecznikiem od Oriflame.
Seria Nature Secrets faktycznie jest sekretna, natura chowa się przed nami jak tylko może:]
Sama odżywka nie jest najgorsza jednak nie urzekła mnie na tyle abym miała do niej wracać.
Kupimy ją w promocji za ok. 8zł, standardowo 250ml. Po otwarciu ważna przez rok.
Po otwarciu lekko fioletowa breja, która o dziwo, nie zostaje na ściankach opakowania. Ładnie cała spływa w dół, co widać na zdjęciach, przez co nie tracimy produktu i nie musimy go rozcinać. Za to ogromny plus. Do tego opakowanie pozwala postawić się "na głowie".
Jak już jesteśmy przy opakowaniu...Tuba bardzo praktyczna, widzimy zużycie, otwór idealnie pozwala dozować tyle ile chcemy, nie wyciśniemy produktu więcej niż zamierzaliśmy. Otwarcie nie należy do najgorszych, uważam to opakowanie za jedno z wygodniejszych mimo, że nie wyglądało na takie w początkowej fazie.

Przejdźmy więc do samej odżywki.
Zapach, ładny aczkolwiek borówki czy słonecznika nie czuję, należy do tych chemiczno- owocowych przebierańców. Niestety nie utrzymuje się na włosach. W konsystencji nie jest gęsta, dobrze się rozprowadza na włosach.
Odżywka nie obciąża włosów, producent proponuje trzymać ją przez 3 minuty i spłukać, co też czyniłam. Problemu ze spłukaniem nie zauważyłam. Nie bardzo wiem jakie miała zadanie do spełnienia ta odżywka...ale ostatecznie radziła sobie z puszeniem, wygładzała włosy i ułatwiała ich rozczesanie po umyciu. Czyli pospoliciak, jak dla mnie niktoś właśnie. Szkody nie zrobiła, ot , po prostu taka żeby zużyć i zapomnieć. A zużywała się też dość szybko.
Skład:
Ps. dla zainteresowanych: postanowiłam, że stworzę osobną kartę, w której opiszę składniki używane w kosmetykach. Sama czasem szukałam informacji więc dlaczego by nie mieć tego pod ręką? Oczywiście, biblioteka takich składników będzie rosła w miarę jedzenia, więc troszkę to potrwa:] Ale obiecuję ją aktualizować w miarę szybko i często. Mam nadzieję, że pomysł się spodoba.
Pozdrawiam!
czwartek, 15 sierpnia 2013
KWC w krzywym zwierciadle
Post z serii Koszmarek Wszech Czasów.
Avon Naturals Herbal- odżywcza mgiełka do włosów słabych i łamliwych Pokrzywa i Łopian.
Bajdurzenie Producenta:
Zawiera wyciągi z pokrzywy i łopianu, które pomagają przywrócić włosom zdrowy wygląd i witalność. Wzmacniają włosy i nadają im piękny połysk.
SPOSÓB UŻYCIA: Nałożyć na czyste, osuszone ręcznikiem włosy. Układać jak zwykle.
Ups, muszę się poprawić...to nie jest bajdurzenie. Zwróćcie uwagę, że producent ani słowem nie wspomniał, że TA mgiełka coś robi pozytywnego z włosami. Dowiadujemy się natomiast jakie właściwości mają dwa ziółka, które się tam znajdują....A w jakich ilościach? Hmmm
Skład:
Trzecie linijka- perfum
Ekstrakty chyba tylko z nazwy...Na pewno żaden z pracowników zajmujących się produkcją tego psikadła nie chodził po łące w słoneczny dzionek i nie zrywał pokrzyw z ogródka za domkiem. To tyle jeśli chodzi o Naturals w nazwie.
Moje zdanie:
Nie wiem dlaczego kupiłam tą mgiełkę... Po prostu jak dostanę katalog z Avonu zawsze coś muszę zamówić, cena 5,90zł wydawała się niska ja na ich ceny. Wszystko dodać do siebie i bach, mam mgiełkę u siebie.
Zapach- sztuczny zapach przebrany za naturalny. Da się znieść, nosa nie urywa, należy do tych przyjemniejszych.
konsystencja- dość rzadka, w końcu mgiełka. Barwy mleczno białej.
Widać, że ładnie się przelewa:]
Wydajność- okazuje się, że to co u innych jest wadą, tutaj jest zaletą albowiem mgiełka jest diablo niewydajna:] Parę psiknięć i połowy nie ma:]
Opakowanie- tutaj na plus, widać zużycie, mechanizm psikania nie jest awaryjny w moim egzemplarzu. Samo opakowanie zachowam, na pewno znajdzie się jakiś inny specyfik do przelania, choćby nawet woda brzozowa z Rossmanna :]
Działanie- używałam na suche włosy parę godzin przed myciem, ponieważ je przetłuszcza :/ Zastanawiający był dla mnie fakt, że ni z gruszki ni z pietruszki zaczęły mi wypadać włosy... Dziękuję, zaiste działanie godne pochwały. Zaznaczę, że nie zmieniałam pielęgnacji włosów w trakcie używania tej odżywki.
Nie zauważyłam innych efektów, jakie dają ekstrakty z tych dwóch ziółek.
Zostało mi jej 1/4 opakowania i myślę jak ją wykorzystać bo nie lubię wyrzucać nic co da się użyć. Na moje nieszczęście do stóp się nie nadaje... :)
Na pewno nie kupię ponownie. Jak dla mnie to Koszmarek wśród kosmetyków.
Zauważyłam, że mam w posiadaniu kilka takich potworków i chętnie będę kontynuować serię KWC w krzywym zwierciadle.
Avon Naturals Herbal- odżywcza mgiełka do włosów słabych i łamliwych Pokrzywa i Łopian.
Bajdurzenie Producenta:
Zawiera wyciągi z pokrzywy i łopianu, które pomagają przywrócić włosom zdrowy wygląd i witalność. Wzmacniają włosy i nadają im piękny połysk.
SPOSÓB UŻYCIA: Nałożyć na czyste, osuszone ręcznikiem włosy. Układać jak zwykle.
Ups, muszę się poprawić...to nie jest bajdurzenie. Zwróćcie uwagę, że producent ani słowem nie wspomniał, że TA mgiełka coś robi pozytywnego z włosami. Dowiadujemy się natomiast jakie właściwości mają dwa ziółka, które się tam znajdują....A w jakich ilościach? Hmmm
Skład:
Trzecie linijka- perfum
Ekstrakty chyba tylko z nazwy...Na pewno żaden z pracowników zajmujących się produkcją tego psikadła nie chodził po łące w słoneczny dzionek i nie zrywał pokrzyw z ogródka za domkiem. To tyle jeśli chodzi o Naturals w nazwie.
Moje zdanie:
Nie wiem dlaczego kupiłam tą mgiełkę... Po prostu jak dostanę katalog z Avonu zawsze coś muszę zamówić, cena 5,90zł wydawała się niska ja na ich ceny. Wszystko dodać do siebie i bach, mam mgiełkę u siebie.
Zapach- sztuczny zapach przebrany za naturalny. Da się znieść, nosa nie urywa, należy do tych przyjemniejszych.
konsystencja- dość rzadka, w końcu mgiełka. Barwy mleczno białej.
Widać, że ładnie się przelewa:]
Wydajność- okazuje się, że to co u innych jest wadą, tutaj jest zaletą albowiem mgiełka jest diablo niewydajna:] Parę psiknięć i połowy nie ma:]
Opakowanie- tutaj na plus, widać zużycie, mechanizm psikania nie jest awaryjny w moim egzemplarzu. Samo opakowanie zachowam, na pewno znajdzie się jakiś inny specyfik do przelania, choćby nawet woda brzozowa z Rossmanna :]
Działanie- używałam na suche włosy parę godzin przed myciem, ponieważ je przetłuszcza :/ Zastanawiający był dla mnie fakt, że ni z gruszki ni z pietruszki zaczęły mi wypadać włosy... Dziękuję, zaiste działanie godne pochwały. Zaznaczę, że nie zmieniałam pielęgnacji włosów w trakcie używania tej odżywki.
Nie zauważyłam innych efektów, jakie dają ekstrakty z tych dwóch ziółek.
Zostało mi jej 1/4 opakowania i myślę jak ją wykorzystać bo nie lubię wyrzucać nic co da się użyć. Na moje nieszczęście do stóp się nie nadaje... :)
Na pewno nie kupię ponownie. Jak dla mnie to Koszmarek wśród kosmetyków.
Zauważyłam, że mam w posiadaniu kilka takich potworków i chętnie będę kontynuować serię KWC w krzywym zwierciadle.
Subskrybuj:
Posty (Atom)