Ostatnio mam doła egzystencjalnego... Baba w ciąży to nic tylko marudzi. Przynajmniej ja. Nawet moja bliska kumpela stwierdziła, że coś mi jest. Piszę do niej :
- nawet paznokci nie maluje, 100 lakierów psu na budę...jakoś mi się kolorowe nie podobają...
Złota rada Panny M.
- maluj witraże.
Padłam, przynajmniej wywołała uśmiech na twarzy:]
Mój K też podratował mi humor. Nie celowo. Wystarczyło jedno pytanie z serii "pytania nurtujące mężczyzn". Gotując wodę ma makaron:
- Paula...powiedz mi...po co właściwie się soli wodę na makaron
.... Zgłupiałam...jak to po co???
- Kubuś...Ty mnie serio pytasz? No przecież żeby makaron był słony...
- A nie jest?
- <facepalm> ile posoliłes?
- 3 łyżki
Zjadłam kapcie ze śmiechu:]
Ach te chłopy, niby wszystko wiedzą a tyle co nic. Ale obiad po zjedzeniu trzeba pochwalić, bez różnicy ile czasu się potem spędzi w ubikacji:]
A oto co zgotował mój osobisty Makłowicz (adekwatnie do jego umiejętności kulinarnych :) :
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz