środa, 30 kwietnia 2014

Masło Shea Dzikie Drzewko

Masełko to otrzymałam w ramach współpracy z Pachnacą Krainą


Od Firmy:
Tak jak Maroko posiada płynne złoto w postaci oleju arganowego tak i zachodnia i centralna Afryka posiadają swoje złoto – jest nim masło Shea pozyskiwane z drzew masłosza - zwanych drzewami życia. Te wyjątkowe, dziko rosnące rośliny sięgają 15 metrów wysokości, a z ich owoców wytwarzany jest cenny olej. Niezwykła jest także metoda wytwarzania masła Shea - przygotowują go wyłącznie kobiety według starej afrykańskiej receptury. W zależności od kraju specyfik ten nazywany jest shea butter, masłosz, masło karite lub masło galam. 

Do szybkiej odbudowy skóry – pielęgnacji i głębokiego jej odżywienia. Ponieważ ten kosmetyk jest gęsty dłużej się wchłania, ale ma lepsze działanie dla skóry suchej i wysuszonej skłonnej do tworzenia się wężowej skóry. Należy na początku codziennie smarować skórę masłem Shea, aby po ok.2 tygodniach stosować masło już tylko co 2-3 dzień. Skóra przez okres intensywnego jej nawilżania odbuduje się i nawilża na tyle, że nie trzeba będzie już w późniejszym okresie stosować tego zabiegu codziennie. Po tygodniowym stosowaniu widać ogromną poprawę w gęstości skóry – skóra wydaje się odmłodzona. Dlatego właśnie tak często masło Shea stosowane jest w kurortach SPA – już po tygodniowym pobycie (i zarazem stosowaniu zabiegów z masłem Shea) widać ogromna poprawę – jędrność, wygładzenie i nawilżenie skóry. W przypadku osób starszych ze skóra pomarszczoną po tygodniu stosowania widać największa poprawę – skóra jakby zbiega się, staje się naprężona. Oczywiście zmarszczki nie znikną z dnia nadzień, ale poprawa jest widoczna i tak. 


Moja opinia:
Na wstępie przyznam, że nie lubię takich tłuściochów, jednak z tym masełkiem mogłabym zostać na dłużej!
Masło jest gęste...Nawet baardzo gęste. Jak pasta do podłogi. Po rozmasowaniu w dłoniach zaczyna się leciutko rozpuszczać pod wpływem ciepła. Rozsmarowuje się dość gęsto i dłuuugo się wchłania.- w  zależności od partii ciała. W moim przypadku im cieńsza skóra poddana smarowaniu, tym dłuższy czas wchłaniania. W tym produkcie jednak mi to nie przeszkadzało, stosowałam go po wieczornej kąpieli. Rano skóra jest gładka, bardzo dobrze nawilżona. Ze względu na swoje odmładzające właściwości masełko głównie lądowało na dekolcie i biuście. Stosowane co wieczór skóra dekoltu jest na prawdę dobrze nawilżona, wyraźnie jędrniejsza i gładka. Mimo dość ciężkiej konsystencji NIGDY nie zapchał mi skóry, nie powodował wysypu, nie zapychał. Byłam szczerze zdziwiona, gdyż byłam pewna, że taki tłuścioch spowoduje wysyp smerfów na skórze. Miłe rozczarowanie. Mam świadomość, że dobrze dbam o tak delikatną partię ciała. Zapach jest dużym atutem, mieszanka awokado...mango? Sama nie wiem ale jest piękny, utrzymuje się długo po zastosowaniu. Wydajny jest diebalnie. Na zdjęciu pokazane zużycie po miesiącu:





Cena: 25zł/ 150ml
Dostępność: Tutaj

W ogólnym rozrachunku jestem bardzo na tak. Jedyna wada to właśnie to wchłanianie ale wiadomo, że przy takiej konsystencji skóra nie będzie spijać kosmetyku w 3 sekundy.

A Wy co sądzicie o masłach? Macie swoje ulubione? Jakie? Może sie do nich w końcu przekonam!



Fakt, że produkt otrzymałam ramach współpracy nie wpłynął na moją opinię.




piątek, 25 kwietnia 2014

Tradycyjna panterka+ pytanie do Was

Panterka to jeden z moich ulubionych wzorów. Nie wymaga wielkich nakładów pracy ani specjalnych umiejętości, dlatego często gości na moich paznokciach a jak się uda to i innym proponuję ten wzór. Ostatnie zdobienie było na paznokciach siostry, dzisiejsze na paznokciach cioci:] Zmalowała koślawego frencha na swoich długaśnych pazurkach, panterka lekko zakryła niedociągnięcia i nadała drapieżności paznokciom. Wzór, oczywiście zmalowały moje nowe przyjaciółki- farbki akrylowe. Całość prezentuje się tak:














Jaką panterkę wolicie? Tradycyjną czy jakieś kolorowe wariacje?

Pytanie do Was:
Na początku prowadzenia bloga obiecałam, że gdy stuknie pierwsza 50 obserwatorów zorganizuję rozdanie. Szczerze powiem, że zbieranie czytelników jest na prawdę ciężkim zadaniem i każda dodatkowa osoba cieszy a każda odchodząca odbiera motywację... Sama nie przepadam za rozdaniami ze względu na to, że nie mam wpływu na wygraną. Dlatego mam do Was pytanie: rozdanie czy konkurs? Podejrzewam, że chętnych będzie znikoma ilość więc i w jednym i w drugim będą duże szanse wygranej. Mam już pomysł na konkursik i bardziej ku niemu się skłaniam, zdradzę tylko, że będzie dotyczył zmalowania czegoś:] Zabawa jednak jest przeznaczona dla Was więc Wam pozostawiam decyzję:]
Propozycję pozostawcie w komentarzach :]





wtorek, 22 kwietnia 2014

Wiosenny mani w prezencie

W końcu już po świętach...bardzo mnie męczą takie rodzinne wydarzenia mimo miłej atmosfery. 
Aby jeszcze bardziej umilić sobie czas to w "prezencie zajączkowym" zmalowałam siostrze takie oto mani.




Odkąd mam farbki akrylowe nie bawię się we wzorki z lakierami. Poszły w odstawkę:] o wiele wygodniej maluje się farbkami. A'la cieniowanie zrobione pędzelkiem wachlarzykiem. Reszta cienkim pędzelkiem. Niestety włosie zrobiło się dość twarde i nie chce się wyginać tak jak tego oczekuję :/ Pewnie to wina tego, że wcześniej malowałm lakierami i nie zawsze wszystko dałam radę z włosków zmyć ...Efekt tak czy owak mnie zadowolił, siostrę tym bardziej:] 



Jak Wam się podobają takie zdobienia? Podziwiam wszystkich, którzy czarują lakierowymi wzorkami :]


piątek, 18 kwietnia 2014

Perłowa mięta z Pepco

Lubię Pepco i czasem można w nim znależć coś dobrego. Jak np. lakiery do paznokci;p Zapłacimy za nie ok. 5zł, w promocji nawet 3zł. Pepcowe lakiery są firmy CHIC.

Posiada lekko perłową miętke z dodatkiem niebieskości. Perłowe wykończenie nigdy mi się nie podobało, kojarzy mi się z manicure starszych pań, jednak tutaj wykończenie nadaje głębi kolorowi i w ogóle mi nie przeszkadza. Lakier dobrze kryje, dwie cienkie warstwy wystarczą. Pędzelek standardowy, nie zalewa skórek, nie smuży. Schnie szybko, nie ma tendencji do odgniatania. Po ok. 3 dniach ściera się na końcówkach ale nie odpryskuje.Ja jstem bardzo zadowolona z koloru jak i jakości lakieru. Szkoda, że ostatnio w Pepco nie widziałam ich wcale. Mój numer to 11











Jak Wam podoba się kolor? Możecie coś polecić z Pepcowych produktów? Chętnie się zapoznam z Waszymi opiniami na temat ich asortymentu.




wtorek, 15 kwietnia 2014

Pierwsze farby akrylowe Crelando + pierwsze zdobienie

W końcu! Kupiłam farby akrylowe! Ku mojemu zdumieniu nadal jestem do tyłu... Dziewczyny z blogów paznokciowych mnie zaskakują. Ledwo zaopatrzyłam się w sławne już farby akrylowe a na blogach czytam o farbach akwarelowych! Nie powiem, w pierwszej chwili myślałam, że się pomylili w nazewnictwie...Gdzie tam. Dziewczyny są tak twórcze, że zaraz pójdą w ruch olejne i węgiel do rysowania!
Tymczasem ja chciałam się pochwalić farbkami, które miałam okazję kupić w Lidlu za jedyne 12,99zł. Uważam, że cena jest bardzo korzystna w porównaniu z cenami na allegro, tam zawsze dochodzi do kosztów przesyłka co nie wychodzi już tak tanio.

FARBKI AKRYLOWE CRELANDO





Za te 13 zł otrzymujemy 12 kolorów po 12 ml. Nie jest to może olbrzymia tuba ale ze mnie zaś nie jest Picasso, żebym zużyła wszystko w szybkim tempie. Na prawdę do namalowania czegokolwiek wystarczy mała kropla a i tak większość zostanie niewykorzystana... Farby starczą na długo, przynajmniej w moim przypadku. Nie wymagają mieszania z wodą, są na tyle rzadkie, że ładnie i dokładnie kryją. Nie pozostawiają prześwitów, dobrze napigmentowane. Szybko schną, po wyschnięciu kolor nie odbiega od tego w tubce. Po pokryciu topem wzór jest nie do zdarcia. Mój trzymał się tydzień, po czym lekko starły się końcókwki i na jednym paznokciu odprysnął kawałek. Od biedy można by było jeszcze pochodzić w tym zdobieniu ale osobiście mi się znudziło :]

Z zakupu farb jestem zadowolona, wprawdzie nie mam porównania bo są to moje pierwsze ale wygoda maowania mówi sama za siebie.
Co do zdobienia...wygoda nie musi iść w parze z umiejętnościami:p Mimo, że wzory akrylowe wyglądają tak prosto i zwiewnie to wcale nie są takie proste do wykonania... Ja zawsze myślałam, że będzie to pikuś machnąć jakiegoś kwiatka ale się przeliczyłam. Po pierwsze: mała powierzchnia malowania nieco utrudnia zadanie, po drugie: pędzelek- musi być na prawdę wygodny. Niestety moje trochę zmarniały przy uzywaniu lakierów :/

Pokażę Wam móje pierwsze wypociny, z których poniekąd byłam zadowolona. Wiosenne, wręcz Wielkanocne zdobienie :]

RĘKA PRAWA












RĘKA LEWA












JAK WASZE DOŚWIADCZENIA Z FARBAMI? WOLICIE MALOWAĆ FARBAMI CZY LAKIEREM?



czwartek, 10 kwietnia 2014

szampon rumiankowy i z czarnuszki- Pachnąca Kraina

Jakiś czas temu otrzymałam propozycję współpracy z  Pachnącą Krainą. Jednymi z przysłanych produktów do testowania były odlewki szamponów: z czarnuszki i rumiankowy.

Na początek coś o firmie:

Bezpośredni import z Syrii, Maroka, Egiptu, Jemenu itp. - tylko od zaufanych wytwórców, znajomych, osoby polecone lub posiadające rekomendacje na terenie Europy lub posiadający certyfikaty z krajów Unii Europejskiej. W wielu przypadkach są to moje własne odkrycia np. sklep perfumiarzy w Egipcie, którzy zajmują się swoim fachem od 12 pokoleń ! 

Produkty importowane są do Polski w większej części w opakowaniach zbiorczych po kilka litrów lub kilogramów. Dopiero w gabinecie w sterylnych warunkach są przepakowywane do pojemników atestowanych, dopuszczonych do przechowywania leków, więc o dużej czystości materiału. Oleje przelewane są do butelek szklanych importowanych z francuskiej i włoskiej huty szkła (z powodu ich doskonałej jakości i czystości materiału). Glinki, ałuny, susze itp przepakowywane są do foli dopuszczonej do przechowywania żywności. 


KOSMETYKI ARABSKIE, KTÓRE SĄ PAŃSTWU OFEROWANE PRZEZ PACHNĄCĄ KRAINĘ NIE BYŁY I NIE SĄ TESTOWANE NA ZWIERZĘTACH, NIE POSIADAJĄ TŁUSZCZU ZWIERZĘCEGO, ZAGROŻONYCH GATUNKÓW ROŚLIN ANI NIE ZAWIERAJĄ W SOBIE OLEJU PALMOWEGO, KTÓREGO PRODUKCJA POWODUJE WYCINANIE LASÓW DESZCZOWYCH I NISZCZENIE POPULACJI WIELU ZWIERZĄT.


Myślę w jaki sposób napisać coś o tych produktach, w końcu nie są to produkty pełnowymiarowe więc nie ma sensu płodzić obszernej recenzji na  temat każdego z nich. Uważam jednak, że przedstawienie krótkiej opinii na podstawie kilkudniowego używania wystarczy, jednak nie będzie to opinia daleko idąca w efekty, bo tych nie mogłam uzyskać po 3 zastosowaniach. 

Informacje na temat tych szamponów znajdziecie na stronie producenta, poniżej podam linki. Nie będę się rozpisywać bo na prawdę opis jest obszerny.



  • Szampon z olejem z czarnuszki  z wyciągiem z henny i rumianku do włosów wypadających, rozdwajających się, słabych,pozbawionych blasku oraz do skóry głowy z problemami grzybicznymi. Szampon naturalny, ręcznie robiony w starej manufakturze syryjskiej. Do samodzielnego rozrobienia.Bardzo wydajny.

INCI : aqua destillata, Sodium Laureth Sulfate, oil olive, laurus nobilis, Nigella Sativa Seed Oil, Polyquart, Cocamide, D- Panthenol, Chamomilla Recutita Extracts, Lawsonia Recutita Extracts, Herbs Extracts Acorus Calamus 

Do kupienia TUTAJ, cena to 36 zł za 200 ml



  • Szampon rumiankowy zapewnia naturalną równowagę skóry głowy, skutecznie pielęgnują włosy matowe i słabe. Nadaje włosom większą wytrzymałość, elastyczność i naturalny blask. Rumianek jest szczególnie znany z właściwości kojących. Wszelkie strupy, ranki i świąd będą zanikać po użyciu szamponu z rumiankiem. Przyspieszy gojenie ran i zadrapań oraz przyniesie ulgę przesuszonej skórze głowy. Poza tym olej rumiankowy ma sporo właściwości antybakteryjnych i przeciwgrzybicznych. Nawilża i wygładza. Chroni przed szkodliwym działaniem promieni słonecznych i nadmiernej utracie wody zarówno ze skóry jak i włosów. Szampon rumiankowy jest na tyle delikatny, że można go stosować u dzieci. W przypadku niemowlaków należy przeprowadzić test uczuleniowy.



SKŁAD : WODA DESTYLOWANA , SODIUM LAURETH SULFATE , OLIWA Z OLIWEK , OLEJ LAUROWY , OLEJ RUMIANKOWY, OLEJ MIGDAŁOWY , POLYQUART , COCAMIDE,PROWITAMINA B5 (D-PANTHENOL) 

Do kupienia TUTAJ, cena to 18zł/ 150ml.




MOJA OPINIA


Oba szampony mają bardzo gęstą konystencję, nawet z rozcieńczeniem nie jest łatwo bo tak szybko się w wodzie nie rozpuści:] Produktu wystarczyło mi na 3 użycia, czasem włosy myłam dwa razy.Bardzo dobrze się pienią, szybko spłukują po czym włosy są tak czyste, że aż skrzypią. Zapach w obu szamponach jest mocno ziołowy, lekko orientalny. Wiadomo, rumiankowy bardziej pachnie rumiankiem, jednak jakaś orientalna nuta jest wyczuwalna. W kwestii zapachu wolę ten rumiankowy, czarnuszka ma bardziej mdły aromat co mnie osobiście męczyło. Po umyciu nie utrzymuję się długo na włosach.
Po spłukaniu zalecam odżywkę, jak każdy ziołowy produkt u mnie plącze włosy. Nie jest to aż tak straszne, jednak dla kondycji włosów, których i tak mam mało wolę stosować odżywkę po, żeby przy czesaniu połowa się nie wyrwała;p

Jak ocenić działanie...po trzech razach nie zauważę większych efektów. Niekórych właściwości np. gojenie ran czy strupków, też nie ocenię bo takowych problemów nie mam. Śmiało mogę jednak napisać, że po umyciu włoski są mięciutkie i błyszczące. Jednak jeśli miałabym wybierać jeden z nich to padło by na rumianek. Dlaczego? Ponieważ dłużej nadawał świeżość włosom. Ogólnie włosy myję po dwóch dniach, czyli na trzeci dzień. Z tym szamponem też tak było. Po użyciu czarnuszki włosy po jednym dniu już były nieświeże. 

Wydaje mi się, że u osób, które na prawdę mają problem ze skórą głowy, sprawdziły by się lepiej. Ja nie mam żadnych przypadłości to i spektakularnych efektów nie mogłam zauważyć. 

Powiem tylko tyle, że produkty z Pachnącej Krainy na tyle mnie zaciekawiły, że wspólnie z siostrą, mamą i kuzynką zrobiłyśmy zamówienie na ponad 200zł! A co kupiłam w innych postach :p


A Wy jakie polecacie naturalne szampony? Stosowałyście któryś z tych co opisałam?



Fakt, że produkty otrzymałam do testowania nie wpłynął na moją opinię. 


wtorek, 8 kwietnia 2014

Krem do twarzy- idealny? Farmona Herbal Care

Ostatnio krem jaki miał styczność z moją twarzą to znany z Avonu krem z ogórkiem i chyba zieloną herbatą. Nie był zły ale do ideału mu brakowało. Czy teraz znalazłam ten jedyny, któremu będę wierna po wsze czasy? Zapraszam do czytania.


Herbal Care Farmona, krem normalizująco- matujący na dzień i na noc.


Strona techniczna:
Krem dostajemy w szklanym słoiczku a słoiczek w pudełeczku. Podoba mi się takie rozwiązanie bo nadaje odrobinę luksusu. Kartonik dobrze wykonany, nie załamuje się, matowe wykończenie. 
Słoiczek sam w sobie wygodny, wszystko możemy wygrzebać paluszkiem:p


Twarde, grube szkoło gwarantuje wytrzymałość. Nie raz spadł mi z półki i dalej żyje bez zarysowań. Opakowanie było jedną z przyczyn wybrania tego kremu a nie innego;p Głównie o decyzji kupna zaważył opis kremu i przeznaczenie a następnie cena. Bardzo niska bo jakieś 8zł w Hebe.

W teorii:



W praktyce:
Szczerze mogę przyznać, że większość z teorii przenosi się na praktykę! Krem mnie nigdy nie podrażnił. Nie spowodował wysypu smerfnej doliny na twarzy. Skóra się nie świeci i nie mam problemu z przetłuszczeniem. Efekt ten utrzymuje się ładnych parę godzin więc spokojnie pod makijaż i heja do pracy. Stosowany na noc nigdy nie zaskoczył mnie tłustym licem po przebudzeniu. Moja skóra na prawdę dobrze na niego reaguje. Wchłania się do matu bardzo szybko, jednak przy grubszej warstwie lubi się wałkować. Raz mi się zdarzyło, gdy chciałam gruntownie nawilżyć skórę po masce z glinki błękitnej. I tutaj widzę jedyną wadę. Nie nawilża. Ale i też nie obiecywali nam tego. Nie mam się wiec do czego doczepić i nie będe psioczyć na producenta. 
Krem jest lekkiej konsystencji w kolorze białym:


Na początku zdziwiło mnie nabieranie go na palec, który po prostu ślizgał się po tej brei jak po galaretce:p teraz gdy i w domu i na dworze jest cieplej nie ma z tym problemu. Produkt wydajny, stosuje go już ze dwa miesiące. Zużycie widać na zdjęciu.



Aaa, i najważniejsze. Zapach. ładny, delikatny i naturalny aromacik zielonej herbatki. Uwielbiam takie zapaszki. Czy kupię ponownie? Na pewno. Jednak gdy znajdę konkurencję nawilżajacą, nie zawaham się jej kupić:] 
Póki co, ten krem jest moim ulubieńcem wśród kremów.

Cena: 50ml/ ok. 8zł

Pod mikroskopem:







Stosował ktoś ten krem? Jakie wrażenia? Jaki krem polecacie jeśli chodzi o dobre nawilżenie i nie jest przy tym droższy niż moje życie? :)




sobota, 5 kwietnia 2014

Małe zużycia + małe zakupy

Ostatnio finansowo jest krucho więc posucha występuje nie tylko w portfelu ale i też w kosmetyczce. Nie wiem czy Wy też tak macie,ale u mnie jest tak, że jak nie kupuje nowych rzeczy to i stare niechętnie mi się używa. W końcu jak się coś skończy to nie będę mieć nowego na zapas:p Dlatego zużycia dzisiaj będą lutowo-marcowe. Zakupy tylko marcowe ponieważ luty był krótki a konto puste :p 

ZUŻYCIA LUTY-MARZEC 


Jak tak patrzę teraz na uzbierane pudełka to nie jest tak źle, trochę tego poszło...Za to zakupy...bidnie:]


1. Płyn do kąpieli biała lilia i zielone jabłuszko- rzadko kosmetyki avonowe przypadają mi do gustu jednak tu jest wyjątek. Bardzo fajne płyny, gęste, intensywnie pachną, cała łazienka wypełniona aromatem. Mało wydajne niestety co pewnie ma związek z ich pojemnością (250ml) Edycja świąteczna więc pewnie teraz ich nie ma w sprzedaży, gdyby były to kupiłabym ponownie.

2. Szampon skrzyp polny Herbal Care-  z Biedronki. Lubię ziołowe szampony i ten też polubiłam. Dobrze myje, dobrze się pieni. Włosy myłam na trzeci dzień więc wynik świeżości zadowalający. Kupię ponownie,  chętnie wypróbuje inne ziółka. Cena ok 6zł.
3. Garnier odżywka z olejkiem awokado-  wszystkim znana, każdy zadowolony. U mnie szału nie robiła ale też niczym nie zraziła. Nie skracała świeżości włosów, dobrze się zmywała, ogólnie używałam ją z przyjemnością. Może kupię ponownie. Nie robiłam recenzji bo jest ich wiele ale nic nowego nie dodam:]
4. Radical próbka szamponu-  chyba nie zrobił szału bo kompletnie nie pamiętam jakie było moje rażenie po zastosowaniu go... Może go kiedyś kupię,  w końcu jest ziołowy a wiadomo też, że próbka próbką ale najlepiej wypróbować na dłuższą metę.
5. Szampon i odżywka Romantic-  w którymś ShinyBoxie znalazły się te ptóbki. O ile pamiętam szampon jest kremowy a u mnie każdy szampon kremowy przetłuszcza kudły. Odżywka to samo, włosy na drugi dzień klapnięte i nijakie. Nie kupię całego opakowania.


6. Balsam wyszczyplający i na rozstępy- o nim pisałam tutaj. Fajne i przyjemne mazidło, ze względu na cenę nie kupię ponownie.
7. Płyn micelarny Hydrain Hialuro- kupiłam za 10zł w promocji ale za 25zł go nie kupię. Większa recenzja już się szykuje. 


8. Zmywacz-  w chińskim za 1zł. Zawsze u mnie gości.


9. FlosLek żel rumiankowy pod oczy- tani ale czy skuteczny? Lekko łagodzi zmęczone oczy. Przyjemne żele jednak większego działania nie zauważyłam. Może kupię inną wersję.
10. Puder matujcy Sensique- gorszy niż ten z Synergen. Osypuje się i nie matuje na długo. Wg. mojej mamy wygląda jakbym się mąką posypała :) Nie kupię
11. Maseczka ochronna z awokado Bielenda- przyjemnie nawilża. Stosowałam na noc w formie kremu. Tylko po tej maseczce podkład Mary Kay nadaje się do nałożenia...Może kupię.
12. Maseczka malinowa AA- nie robi nic. Pachnie bardzo chemicznie. Nie kupię ponownie.


13. Szampon rumiankowy i z czarnuszki- dostałam w ramie współpracy z Pachnącą Krainą. Wkrótce krótka opinia. Niestety na podstawie próbek nie wystawię recenzji ale jakąś opinie wstępną jestem w stanie napisać tym bardziej, że odlewka starczyła na 3 użycia!


ZAKUPY MARCOWE




Jak widać warkoczy nie rozplątują....Mało ale wszystko potrzebne!
1. Zmywacz dwufazowy Delia
2. Roll- on Garnier
3. Folia transferowa
4. Lakiery- 2x life z Superparm, Glamour i Ingrid



Myślałam, że post będzie krótszy. Mam nadzieję, że dotrwałyście do końca:p




wtorek, 1 kwietnia 2014

PinkJoy- kiepski żart na prima aprilis

Marcowe pudełko Shiny poświęciłam na rzecz Pinkjoy. Pudełka te oferują produkty z każdego zakątka świata w zależności od edycji. Poprzednia zawierała kosmetyki rosyjskie, ta- włoskie. Co znalazłam w środku i czy jestem zadowolona dowiecie się po przeczytaniu:]




Odwrotnie proporcjonalnie do nazwy pudełko nie jest różowe. Ot, zwykły biały kartonik, większy niż te z SB. Dobrze, że nie grzeszy urodą to nie będzie szkoda wyrzucić, tak jak mam z pudełkai z Shiny. Na nieszczęście po wzięciu do ręki, niepokojące lekkie...

Nie powiem, ale po zobaczeniu wypchanego po brzegi pudełka z poprzedniej edycji nastawiłam się na bogactwo włoskich mazideł a tu małe rozczarowanie....




Taki przeciąg, że wiatr hula...Gdzie te kosmetyki!? Tak jak w każdym pudełku na początek otrzymujemy karteczkę z zawartością:


Ło hoho, aż 6 produktów. Czytam...patrzę w pudełko. Pierwsza moja reakcja: Oszukali mnie! Nie mam wszystkiego!. Po zapoznaniu się bliżej okazało się, że są tylko 3 pełnowymiarowe produkty a reszta miniatury.... Miejsca w pudełku tyle, że wioskę Smurfów by założył....

Po kolei wygląda to tak:

1- żel do mycia ciała 






Żel to jest coś do czego nie przykuwam zbytniej uwagi jeśli chodzi o pielęgnacje. Ma myć, resztę załatwi dobry balsam. Jako produkt pudełkowy średnio mi pasuje. Ale ok, niech będzie, że poczuję powiew włoskiej bryzy...

2. eyeliner w pędzelku






Taaa...padło na to pudełko bo mówili, pisali, oznajmiali, że dlatego jest takie WOW i unikalne bo nie ma kolorówki tylko sama pielęgnacja... Auć, sparzyłam się. Niech już będzie, przygarnę dziada mimo, że mam dwa w kolejce.

3. Wysuszacz do lakieru






kolejny produkt typowo "pielęgnacyjny". Niemniej jednaj jest to jedyny produkt, który przypadł mi do gustu ze względu na to, że nie miałam nigdy styczności z wysuszaczami .

To tyle jeśli chodzi o pełen wymiar, teraz miniatury

4. krem do twarzy 





Dobrze, że chociaż ma korek to sie nie wysuszy... Szkoda, że miniatura...

5. krem do rąk i mydełko- produkt POLSKI!








Umówmy się...zamawiam pudełko z włoskimi to po jakiego czorta mi polskie wciskają. Oczywiście miniatury...miniaturowe miniatury. Pokuszę się o słowo- próbki, saszetki. Dno.

Podsumowując:

Pudełko kosztuje nas 49zł już z przesyłą. Czeka się na nie dość długo od chwili zamówienia bo czekamy aż prawie wszystkie się sprzedadzą. Ja zamówiłam na początku miesiąca. Po wysłaniu docierają szybciutko. Nastawiłam się na pielęgnację tak jak to było w poprzedniej edycji. Chciałam poznać włoskie tajemnice piękności, kremy, żele do twarzy , peelingi itp, a co dostałam?! Eyeliner i wysuszacz lakieru...Na prawdę po takich produktach można jakkolwiek poczuć włośki klimat?! Myślałam, że dodadzą jakiś kosmetyk typowo włoski, nie wiem...coś do włosów na przykład... Na prawdę nie czerpię przyjemności z używania saszetek bo choćby nawet gdyby próbka okazała się fenomenalna to nie pojadę do Włoch po pełen wymiar!

Mogłam zamówić Shiny...


A Wy co myślicie o tym pudełku? Podoba się zawartość czy byłybyście zawiedzione? Jestem szalenie ciekawa komentarzy:] 


LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...